Riegersburg Castle

       Średniowieczny zamek jako forma aktywnego spędzania wolnego czasu z bliskimi? Opustoszałe komnaty z historycznymi eksponatami? Anegdoty, mity czy wreszcie historyczne fakty? Zapewne znajdzie się spora grupa miłośników preferujących taką właśnie formę relaksu. Jednak do mnie jakoś to nie przemawiało przez co nie potrafiłem ukryć zaskoczenia, kiedy jeszcze wtedy moja narzeczona w odpowiedzi na pytanie jak spędzimy piękne, słoneczne, niedzielne popołudnie i poranek bez chwili wahania odpowiedziała 'Jedziemy na zamek'...

Czerwone osiedle

      
     Mariensztant, Szczygłowickie Pompeje czy wreszcie "Czerwone osiedle" jak zwykli mawiać jego mieszkańcy oraz okoliczna społeczność. Jak potoczyły się losy miejsca, którego mieszkańcy tworzyli jedną wielką, szczęśliwą rodzinę? Jak dzisiaj wygląda ten osobliwy i zapomniany już przez wielu zakątek Knurowskiej ziemi? Miejsce, które mimo upływu lat na zawsze wpisało się w historię Górnego Śląska.


Śladami historii...

    Zapomniany już dzisiaj Mariensztant, jak zwykli mawiać jego mieszkańcy oraz okoliczna ludność był położony w sąsiedztwie obecnej ul. Lignozy (pomiędzy Bierawką a ul. Zwycięstwa, od strony wschodniej). Miejsce to często było nazywane również "Czerwonym osiedlem" co oczywiście nie wynikało z politycznych przekonań mieszkańców, a jedynie koloru cegły użytej do budowy ówczesnych w tamtych czasach domostw. 
    To osobliwe miejsce powstało na przełomie lat 50 i 60-tych i liczyło w sumie 14 bloków, a w każdym z nich mieszkało sześć albo osiem rodzin. Jak dowiadujemy się z archiwalnych materiałów prasowych oraz wspomnień ludzi zamieszkujących "Czerwone osiedle" budowę pierwszych bloków szacuje się na rok 1951. Były to głównie mieszkania dla pracowników fabryki Lignozy. Kolejne mieszkania zajmowali pracownicy kopalni Knurów oraz Makoszowy. Ludzie zamieszkujący "Czerwone osiedle" tworzyli jedną wielką rodzinę, a klimat tam panujący był bardzo osobliwy i zupełnie inny od obecnych czasów. Było to miejsce pełna uroku, ciche i szczęśliwe. Kiedy natomiast w 1957 roku rozpoczęto pierwsze prace przy budowie działającej do dzisiaj Kopalni Węgla Kamiennego w Szczygłowicach padło blade światło na dalsze losy "Czerwonego osiedla". Kolejne lata licząc od daty powstania KWK Szczygłowice rozpoczęły bardzo powolny proces degradacji terenów, na których stały domy czerwonego osiedla.
    Z powodu szkód górniczych budynki zaczęto rozbierać w 1982 roku, a całą kolonię zaczęła zalewać woda. Ludzie mieszkali tam do momentu, aż woda osiągnęła wysoki stan. Wywożeni byli na pontonach i łódkach, a zapadający się teren został całkowicie zalany w 1997 roku. Wtedy Polskę nawiedziła największa powódź XX wieku określana w mediach mianem powodzi tysiąclecia. Z upływem kolejnych lat zalewisko zostało zasypane, a słynne "Czerwone osiedle", lasy i łąki rozpościerające się wokoło ustąpiły miejsca kopalni. Dzisiaj w tym miejscu nie ma już nic poza wielką kopalnianą hałdą.

Ciekawostki o tym miejscu...

 1. Pracownicy kopalni zamieszkujący "Czerwone osiedle", którzy zostali do samego końca, nawet gdy woda osiągnęła wysoki stan, wywożeni byli łódkami. Podobnie sprawa wyglądała z dowożeniem dzieci do szkoły.
 2. Zapadające się tereny Mariensztantu przyczyniły się do powstania drogi łączącej Szczygłowice z Krywałdem, która wcześniej biegła przez centrum czerwonego osiedla. Nowo powstała droga jest równoległa do tej biegnącej przez czerwone osiedle i jest użytkowana do dnia dzisiejszego.
 3. Kiedy wody całkowicie zalały kolonię, zatopione już wtedy "Czerwone osiedle" stało się miejscem często odwiedzanym przez okolicznych wędkarzy. 
 4. Wciąż postępujące szkody górnicze, które na zawsze przekreśliły losy czerwonego osiedla bez ustanku zbierają żniwo w postaci degradacji kolejnych domostw znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie nieistniejącego już Mariensztantu.

Wspomnienia o tym miejscu...

    Licząc od daty kiedy zaczęto budować pierwsze bloki do obecnych czasów minęło już 66 lat. Jednak mimo upływu czasu wspomnienia o tym miejscu są nadal żywe.
    Sięgając pamięcią wstecz przed oczami przelatują mi obrazy jak przemierzałem z rodzicami drogę do kościoła mijając kolejne bloki z czerwonej cegły. Jednak już wtedy domostwa były opustoszałe a samo osiedle na etapie rozbiórki. Gdy woda zaczęła zalewać kolejne budynki piętrząc się aż po sam dach, nikt wtedy nawet nie myślał, że już niebawem jedyne co pozostanie po tym miejscu to wspomnienie po wspaniałej Szczygłowickiej Atlantydzie.



          


   

   

Źródła...

           

Komentarze